Większość mężczyzn goli się co najmniej raz w tygodniu, ale nie każdemu z nich się chce iść do sklepu po nową maszynkę. Ani nikomu nie chce się płacić za wymyślne, ale w gruncie rzeczy niepotrzebne gadżety. Tą ludzką (albo – męską) przywarę dostrzegła firma Dollar Shave Club (ODC) i… się zaczęło. W zasadzie zaczęło się od tej reklamy, ale wiesz, o co chodzi.
Praktyczne podejście do tematu, jasne zasady i bardzo korzystne ceny sprawiły, że w ciągu dwóch dni od uruchomienia sprzedaży do klubu „jednodolarowych golibrodów” dołączyło ponad 12 tysięcy osób. Stworzyli relacje ze swoimi klientami i odciągnęło ich od ostrzy znanych marek. Akcja ruszyła w połowie 2012 roku i postawiła amerykański rynek „dla mężczyzn” na głowie.
Jasny komunikat uderzał odbiorców w ciągu kilkunastu sekund filmiku promocyjnego: za dolara miesięcznie będziemy wysyłać ci świetnej jakości maszynki do golenia. Dwudziestokilkulatek mówił swoim rówieśnikom „hej, to jest w porządku, mówię Wam”. Trafił do odbiorców, którzy potrzebowali jasnego komunikatu i znudziło ich owijanie w bawełnę („nowej generacji, niesamowicie skuteczny wygładzacz zarostu/skóry twarzy…”). Okazało się, że ostrza są naprawdę dobre, a obiecane zasady pozostają bez zmian, a nowy komplet głowic był wtedy, kiedy trzeba. Sprzedaż ruszyła z kopyta.
Wraz ze wzrostem firmy, charakterystyczne logo było widoczne w coraz większej ilości miejsc. Najważniejszy był wciąż internet. ODC wbił się w kanały komunikacji, w których niemal nieobecne były inne „męskie” marki. I odnieśli sukces. Weszli przebojem na pozornie stateczny rynek. Założyciele ODC pokazali, że liczy się nie tylko dobry pomysł, ale też jego wykonanie. A to było naprawdę w porządku ;).
W lipcu ubiegłego roku One Dollar Club zostało wykupione przez Unilevera za… miliard dolarów. Każdy, kto zakłada start-up marzy o takim sukcesie. Jednodolarowym golibrodom się udało. No i dalej robią fajne reklamy ;).